Witam wszystkich kolegów. Mam na imię Artur i chciałem przedstawić swojego drugiego fiata. Większość z Was raczej mnie zna jako Red_Westa_77 i utożsamia z innym fiatem, mianowicie ciemno-czerwonym (w oryginale "morelą L61") MR z roku 1980, którego to właścicielem byłem w latach 2009 - 2014.
Mniej więcej w połowie 2013 roku postanowiłem kupić późne FSO z końca produkcji. Stwierdziłem, że może przerobię go na rajdówkę i będę miał dwa różne fiaty. Chyba zainspirował mnie trochę Błażej .
Także po konsultacji z kilkoma kolegami podjąłem poszukiwania. Zjeździłem kilka miejsc: wsi, osiedli by ocenić stan fiatów, na które to dostałem namiary . Wracając z ostatniej nieudanej eskapady pomyślałem o pewnym fiacie, którym jeździł od czasu do czasu mój ówczesny mechanik. Auto stało pod warsztatem i służyło głównie do wypadów na miasto w celu zakupu różnych części.
Pomyślałem, że zadzwonię do właściciela warsztatu i z głupia franc zapytam się czy nie zechciałby sprzedać mi fiata. Ku memu zdziwieniu odpowiedział, że tak bo nie ma na niego czasu a autko głównie stoi pod chmurką, ma sporadyczne przebiegi i brak koncepcji na jego przyszłość.
Pojechałem, obejrzałem, zajrzałem do środka i stwierdziłem, że kremowe FSO 1500 z roku 1988 jest w bardzo przyzwoitym stanie blacharskim, wnętrze kompletne, dosyć zadbane z bardzo ładną podsufitką, idealnymi boczkami a fotele zabezpieczone są przed słońcem pokrowcami. Chciałem go odpalić ale okazało się, że akumulator dokonał żywota. Postanowiłem zatem podjechać dzień później z własną baterią napalony na to auto i pełen obaw by właściciel się nie rozmyślił. Okazało się, że samochód jest ubezpieczony do końca roku czyli pozostały dwa miesiące. Niestety Fiat był bez aktualnego przeglądu. Postawiłem sprzedającemu warunek, że kupię fiata od ręki ale auto ma być na tyle sprawne by przejść przegląd techniczny. Trzeba było poprawić hamulce, światła przednie bo robiło się małe zwarcie. Około 1 listopada dowiedziałem się, że fiat jest gotowy do odbioru z ważnym odnowionym przeglądem. W między czasie do Wrocławia przyjechał mój serdeczny kolega Kuba "Kanciasty".
Namówiłem go więc na wspólne oględziny wozu. Silnik fiatowski 1500 na łańcuchu uruchamiałem w bólach.
Zajrzeliśmy pod maskę, był tam lekki nieład i i brud. Postanowiliśmy zajrzeć do obudowy filtra powietrza. Niestety naszym oczom ukazał się niezbyt pożądany widok.
W obudowie znajdowało się trochę oleju na oko 50ml. Fiat jakoś zapalił i pomimo, że przebieg wskazywał ok. 60 tys. km silnik był wyeksploatowany a może raczej zaniedbany. Dowiedzieliśmy się, że ów mechanik kupił 3 lata wcześniej fiata od syna swojego znajomego, który to nabył auto w 2006 roku od emerytowanego pułkownika.
Auto miało mały przebieg, było cały czas garażowane, nie jeżdżone zimą a drugi właściciel szybko znudził się fiatem, który przestał kilka lat na dworze.
Przedstawiam kilka fotek w dniu zakupu.
Wnętrze wyglądało tak:
Pokrowce na fotelach jakiś czas pomogły uchronić przed promieniami UV, chociaż design lat 90 jest nie w moim stylu
Wjechaliśmy fiatem na kanał by zweryfikować stan podłogi i podłużnic. Co prawda podwozie nie było umyte pod ciśnieniem, naloty błota znajdowały się głównie we wnękach kół ale stan blacharski zapowiadał się obiecująco. W podłodze nie było ani jednej dziury, płyta podłogowa z oryginalną mastyką bez wcześniejszych napraw blacharskich. Niestety karoseria nie była całkowicie wolna od korozji. Było kilka niegroźnych ognisk. Ktoś nieostrożnie parkując przeorał tylny prawy błotnik, jednocześnie zdzierając lakier z tylnych drzwi. Planuję to polakierować w profesjonalnym warsztacie blacharskim. Ogólnie 3 małe dziurki plus 2 większe w prawym progu zewnętrznym, ranty nadkoli i drzwi zdrowiutkie, bez purchli, z przyzwoitą konserwacją w profilach zamkniętych. Ogólnie oceniliśmy go na mocną 4-kę. Autko w połowie listopada wywiozłem do brata do garażu by pierwszą zimę spędził w komfortowych warunkach.
W marcu 2014 oddałem fiacika do konkretnych oględzin u blacharza oraz pierwszych poprawek blacharskich. W tamtym czasie silnik jeszcze pracował bez zarzutu, nawet mniej pluł olejem z odmy i o dziwo nie tracił na mocy. Niestety 2 razy go przegrzałem. Było to skutkiem pęknięcia przewodu z nagrzewnicy ze znacznym ubytkiem płynu chłodzącego. Niestety w przyszłości będzie miało to katastrofalne skutki ale o tym później. Fiat w marcu 2014 czyli rok temu po pierwszych innowacjach, wymianie progu i załataniu dziur w podłużnicy. Dziury w podłużnicy odkryłem przypadkiem gdy wpadając w dziurę coś chrupnęło z okolicy tylnej osi. Zmobilizowało mnie to do umycia podwozia na myjce wysokociśnieniowej. Pomyślałem, że jeśli ma cośodpaść to niech odpada. Jednak nic nie odpadło a moje nerwy znacznie się uspokoiły.
Pozostałe miejsca dokładnie zweryfikowane i jest bardzo zdrowo.
Plan na stylistykę fiata mam taki by wzmocnić mu charakter, dodać zadziorności jaką miał jego poprzednik. To ma być fiat z jajem i głównie mi ma się podobać. Mam swoją wizję i tego będę się trzymał, dodam kilka akcentów wczesno - MR - owych ale na siłę nie będę go przerabiał całkowicie na fiata z lat 1975-78. Prawdopodobnie kiedyś przelakieruję karoserię ale póki co oryginał daje radę, choć nie jest to mój ulubiony kolor.
Zamieniłem mu wstępnie klapę na tą z Sing Singa ale docelowo będzie inna.
.
Usunąłem też te niechlujnie założone halogeny w tym każdy był inny. Są już nowe w spadku po starszym bracie
Nieumyślnie zapaćkałem wszystkie maleńkie odpryski Cortaninem przez co fiat wyglądał jakby go "muchy po obsrywały". Długo nie mogłem się z tym uporać. Pomogło Nitro, polecam.
To co mocno mnie ciekawiło to stan podłogi od wewnątrz. Wygląda to bardzo ładnie.
Zarówno z tyłu jak i z przodu podłoga jest bez zarzutów.
Kolejne fotki wkrótce.