Niestety tylko po podwórku go ruszam i przepalam, co by znów akumulator nie padł. Wsadziłem inny, bo poprzedni szlag trafił.
Powód przez który przy Fiacie nic nie robię:
Oba garaże mam zawalone klamotami mojej babci, która przeprowadziła się z domku do mieszkania w bloku...
A co do tyłka, to obniżę przód i zobaczę jak z wyższą dupą będzie to wyglądało. Początkowo miałem takie właśnie plany co do Fiata, bo chciałem nim śmigać na codzień w sezonie. Acz chodzi mi po głowie gleba
Ogólnie to "Diabeu" jest przejściową wizją na tego Fiaciora. Już zaczyna powierzchownie rdzewieć, bo nie ma co ukrywać - przecierki i prowizorycznie położony lakier na pewno nie wpływają korzystnie na blachy a szkoda by było, żeby zaczął gnić.
Niektórzy pewnie pamiętają jak wyglądał Diabeu kiedy go kupiłem. Nigdy również nie kryłem się z tym, że nie jestem zadowolony z tego jaką drogę obrał ten projekt (aczkolwiek podoba mi się jego skur*ysyński look).
Darzę to auto ogromnym sentymentem, wiążą się z nim bardzo miłe wspomnienia, poznawałem się w nim przy zachodzie słońca, z widokiem na morze, z moją przyszłą małżonką
Mogłem się go pozbyć kiedy stał rozbebeszony, nie było pieniędzy na rozwój a miałem zadbanego wczesnego MR-a ale to mój pierwszy Fiat i nie wiem co musiało by się stać, żebym się go pozbył
Wisi u mnie na ścianie jego oryginalna maska, zdjęcia z sesji z nim i moją Anną, ostatnio znalazłem stary aparat i zdjęcie o którego istnieniu nawet nie miałem pojęcia:
Mam oryginalny dowód kupna tego auta przez pierwszego właściciela, z roku 1981. Nawet w dowodzie rejestracyjnym po dziś dzień widnieje jego nazwisko. Kupił go z salonu przeszło 30-lat temu pan Edmund i posiadał go ponad 20 lat (jestem o ile dobrze pamiętam piątym właścicielem).
Siedzi mi to w głowie od dłuższego czasu i nie mogę pozwolić na to, żeby przez fuszerkę "blacharza" i moją upiorną stylizację auto uległo biodegradacji, bo w momencie kiedy go kupiłem nie było z nim najgorzej.
Otóż pomysłów na to auto było kilka, ale podjąłem - myślę - jedyną słuszną decyzję.
Mianowicie - Fiat, w momencie kiedy fundusze mi na to pozwolą, wróci do oryginalnego koloru, który - jak tak przeglądam od blisko 2 lat forum - jest bardzo rzadki
Wrócą oryginalne tylne lampy. Nie myślcie jednak, że Narkiemu odbiło i że Fiat wróci do 100% ori stanu, ale nie będę zdradzał szczegółów.
Narazie pozostanie Diabuem, za tego wcielenia chcę nim zaliczyć kilka zlotów i spotów, zaaplikować 2.0 DOHC i trochę postraszyć małe dzieci i emerytki w beretach
Jak się uzbroję w fundusze i potrzebne elementy to zacznę działać
Mam również w planie dowiedzieć się, czy pierwszy właściciel Fiata nadal żyje i jak się uda, to go nim odwiedzić
Aktualnie Fiat stoi w warsztacie, gdyż nie mam osobiście czasu ani warunków, żeby się nim zająć a chciałbym przyjechać na Rozpoczęcie sezonu do Warszawy. Powiem Wam, że ok 10km trasa poza miasto, pod osłoną nocy z baaaardzo słabymi hamulcami, bez części wnętrza (min. pasów bezp.) i oświetlenia, z założonym proforma wydechem podwiązanym sznurówką do tylnego zderzaka i przede wszystkim bez przeglądu, po ok 1,5 rocznym postoju (nie licząc przejażdżek po uliczce pod domem) to jedno z tych wydarzeń, które się będzie wspominać do końca życia