JUŻ PO WIELKIM ŚLUBNYM WYJEŹDZIE:D
Było ciężko. W piątek- a właściwie już w sobotę- siedziałem przy nim do 2 w nocy. Odpowietrzałem hamulce i sprzęgło, wykańczałem środek- nie zdążyłem nawet domontować lusterek. W sobotę o 7.00 znowu do niego wróciłem i w końcu odstawiłem go pod mój dom. Zamontowałem tylną klapę i wypolerowałem go. Żona udekorwała;)
Nadeszła godzina W. Ruszyłem nim do mojej panny młodej - po drodze ludzie "bili mi brawo" ;D Niestety, pod domem młodej fiat odmówił dalszego uczestniczenia w moim zniewoleniu;p Zablokowały się przednie hamulce. Niestety jechaliśmy do kościoła samochodem teścia. <smuteczek> W kościele postanowiłem go sprzedać!
I dlatego nie wierzyłem własnym oczom, gdy po mszy zobaczyłem go pod bramą kościelną. Wielce zasłużony szwagier, któremu teraz należy się fabryka wódki, wraz ze swym kolegą podczas mszy postanowili zobaczyć, co się da zrobić - spuścili płyn hamulcowy i po parokrotnym użyciu młotka odblokowali przednie hamulce. Dzięki temu na wesele pojechaliśmy już swoją bryką:d Baaaaaaaaardzo szczęśliwi:D
Z wielkim komplikacjami, wyrzeczeniami i stresami cel został osiągnięty