Witajcie!
To debiut, pierwsza prezentacja mojego kundla publicznie, więc trochę się oboje denerwujemy
Polskie auta zawsze u mnie przewijały się gdzieś tam między słowami, był Maluchy, Polonezy i marzenia o Jelczu
W Fiacie zawsze kręciła mnie linia nadwozia - kanciata, siermiężna i z potencjałem na brutala
Taki trochę polski muscle car.
W 2008 moją ukochana żona postanowiła wprowadzić moje fantazje o 125p w życie i zaczęła mi szukać kanta
Miał być prezentem urodzinowym. Wtedy nie bardzo wiedziałem czego szukać, czym się różnią poszczególne roczniki, ot, fiat to fiat. Pamiętam tylko, że bardzo podobały mi się fiaty do roku '75 ze względu na wnętrze. I na takim wnętrzu skupiliśmy nasze poszukania. W okolicach moich urodzin pojawiła licytacja z Fiatem z Żywca, rocznik '74 w brązie. Telefon do ziomków i godzinę później byliśmy już w drodze.
Po przybyciu na miejsce, będąc dalej zielony z cech na które należy zwracać uwagę przy zakupie tego typu auta, rozpocząłem obdukcję
Blachy zdrowe, silnik mruczy, jakieś wgniecenia na dachu, nie jest źle. Wgląd w dokumenty - auto od 1 właściciela, dowód zakup, karta gwarancyjna jakieś tam inne papiry. Ustalamy cenę - 1700 zł i staję się nowym właścicielem tego wynalazku.
Droga powrotna to mieszane uczucia, radość na przemian z obawami, że tylko kłopot na głowę sobie wziąłem.
Od tego czasu zaczęła się tułaczka fiata, najpierw był parking pod blokiem, potem garaż u kolegi i fiat w gąbkach po dach, następnie kolejny garaż u kogoś innego, aż w końcu w 2010 po zakupie domu, wylądował w szopie. Cały ten czas nic się przy nim nie działo. Najpierw brak czasu, potem $, potem znów czas i tak mijały kolejne lata. Między czasie dowiedziałem się, że mój fiat to mega kundel i mało co w nim oryginalne - zakup "fachowca"
W tym roku znów z inicjatywy żony postanowiłem podjąć bardziej zdecydowanie kroki - albo fiat zacznie jeździć i cieszyć albo do żyda. Wybrałem bramkę nr 1 i tak oto wiosną tego roku rozpocząłem prace "przygotowawcze"
Ze względu na to, że mam zupełnie dwie lewe ręce do takich rzeczy, zakres prac jakie mogłem i potrafiłem wykonać samodzielnie był niesamowicie mały
Sam w sumie wykonałem konserwację podłogi (która jest fantastycznie zdrowa) i doprowadziłem wnętrze do ładu. W "firmach zewnętrznych" silnik wylądował na regulacji, hamulce na odblokowaniu
, a zawieszenie na regeneracji. Gdzieś tam między wszystkim był jeszcze blacharz, który ratował dach, zmienił tylni pas i porobił jakieś łatki tu i tam. Latem wrzuciłem felgi na poszerzanie i tak oto wykluł się obecny potworek
Nigdy moim celem nie był wymuskany klasyk, lśniący lakier i 100% oryginał. Chciałem aby fiat był mój i przedstawiał ,a w zasadzie wizualizował moje wizje i marzenia
Chciałem aby był zmęczony życiem, trochę zaniedbany, spękany, brzydki, a zarazem sprawny i zawsze gotowy do jazdy
W dużej mierze, warunki te spełniła sama baza, bo fiat jak widać jest cały w ciapki, w szpachli, krzywy, malowany wałkiem i doginany na kolanie u Kazika w stodole. Na każdym kroku wady
Ale za to go lubię
To jak blizny, które powstają wraz czasem, te 40 letnie auto nie udaje, że od nowości było eksponatem w muzeum
Wiem, że ortodoksi 100% oryginał będą na mnie wieszać psy za moje przeróbki, ale uważam, że 125p to tak powszechna limuzyna, iż jeden fiat czy dwa odstające od kanonu nie zaszkodzą
Finalnie życzyłbym sobie aby auto poszło trochę na dół i dostało nowe serce, całość ma wpisać się w konwencję takiego naszego lokalnego twardziela
Przyznam, że trochę wzoruje się na projektach kolegów narkee oraz ... właściciela czarnego fiata z górnego baneru - niestety nie pamiętam nicku, przepraszam
, w każdym razie są to projekty, które bardzo mi się podobają.
Pozdrawiam i krytykę przyjmuję na klatę